Oto co mówią o mnie moi Państwo:
"...postanowiliśmy wreszcie przysiąść i
skrobnąć parę słów, zwłaszcza że niedługo Kędzior będzie miał swoje
pierwsze urodziny - przecież to już prawie dorosły facet!
Z każdym dniem cieszymy się że jest z nami i zastanawiamy się, jak
to możliwe że tyle lat mogliśmy żyć bez niego? (Wprawdzie parkiet
mamy do wymiany, bo niestety długo zajęła mu nauka załatwiania
potrzeb
fizjologicznych na dworzu, ale jakieś straty zawsze muszą być) :-)
Kędzior jest kochanym psem. Nauczyliśmy go już sporo (rzeczywiście
złoty środek na wszystko to KONSEKWENCJA). Z dumą musimy stwierdzić
że umie więcej niż niejeden starszy od niego piesek, ale nie
zamierzamy na tym poprzestać, korzystając z wakacji wybieramy się z
nim od lipca na szkolenie PT.
Staraliśmy się stworzyć mu dom, w którym jest miłość, pieszczoty,
przytulanie, ale w którym również są pewne zasady. I to co cieszy,
to to że on te zasady przestrzega. On wie, że na łóżko i na kanapę
się nie wchodzi (przynajmniej jak Państwo są w domu), on wie że
najpierw jedzą Państwo, potem pies, on wie, że przy stole się nie
żebrze..... długo by można wymieniać.
Oczywiście - są też rzeczy, z którymi wciąż walczymy (tak jak
skakanie na nas i gości), ale są to naprawdę wyjątkowe sytuacje. No
i jeszcze mu nie odpuściliśmy. Jeszcze "walczymy". Kędzior miał
swoją pierwszą daleką podróż - w maju byliśmy razem w Bieszczadach.
To była dla niego wielka frajda - dużo spacerów, dużo przestrzeni i
cały czas z Państwem. Zawsze będziemy z nim jeździć na wakacje. W
wielu restauracjach, kwaterach prywatnych psy są mile widziane, a
on jest wtedy szczęśliwy gdy jest z nami.
Mieliśmy też bardzo poważny stres. Mimo zabezpieczenia Kędzior
złapał kilka kleszczy (i to na trawniku pod domem!!!) i niestety
następnego dnia zauważyliśmy u niego brak apetytu, apatię, gorączkę
i wymioty. Na szczęście od razu pobiegliśmy do weterynarza i udało
się go wyleczyć antybiotykami. Możliwe że dzięki tak szybkiej
reakcji Kędzior jest nadal zdrowy i silny, przecież babeszjoza
zabija bardzo szybko, praktycznie ma się kilka dni na uratowanie
psa.
A teraz opiszemy kilka jego typowych zachowań:
- rano - doskonale wie, kiedy pierwsze z nas się budzi (czyli Ela),
siada wtedy przy łóżku, czeka i patrzy się z niecierpliwością. Gdy
wstaje słychać tylko stukot ogona o łóżko i chrumkanie, w euforii
szczerzy wszystkie zęby w uśmiechu.
- siedzimy na kanapie, on podchodzi do nas, usadawia się na
podłodze tyłem do nas i czeka....... na głaskanko. Jak nikt go nie
głaszcze to z niecierpliwością ponawia spojrzenie.
- czesanie - z grzebieniem w ręku siadamy na podłodze i niestety
pies nie chce przyjść. Ślepy i głuchy na nasze wołania. Na
szczęście mamy w zanadrzu jakiś smakowity kąsek, a jemu oprzeć się
nie umie.
- patyki - rzucanie mu patyków na spacerku jest dla niego
największą zabawą. Trzymamy patyk w ręku, Kędzior siada i czeka.
Cały napięty czeka, aby potem z prędkością światła za nim polecieć.
-piłeczka - gdy Kędzior chce aby któreś z nas porzucało mu
piłeczkę, podchodzi do nas z piłą w pysku i jakby niechcący piłka
"wypada" pod nasze nogi. Gdybyśmy przypadkiem nie zauważyli, ze
piłeczka "wypadła", bierze ja do pyska jeszcze raz i jeszcze raz
nam pod nogi ona "wypada"
Najmilsze są zawsze powroty do domu. Gdy mamy zły dzień - zły humor
szybko mija. Przecież on jest naszym odstresowywaczem... Bardzo
cieszymy się że jest z nami..."
|